Część I

Wokół zakupu i przebudowy pałacu Saskiego przez kupca Jana Skwarcowa narosło wiele legend i powtarzanych w literaturze nieścisłości, dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się dokumentom źródłowym.

W Archiwum Głównym Akt Dawnych spoczywa opasła teczka zatytułowana „Akta Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych, Duchownych i Oświecenia Publicznego tyczące się Pałacu Saskiego”, zawierająca ponad 100 urzędowych pism z okresu 4 sierpnia 1836 r. – 30 kwietnia 1838 r., związanych ze sprzedażą pałacu Saskiego. Dokładna lektura tych dokumentów pozwoliła nam na prześledzenie i analizę całego procesu decyzyjnego dotyczącego sprzedaży pałacu .

W poniższym tekście chcielibyśmy przedstawić krótki opis tego ciekawego zasobu. Mamy nadzieję, że większe opracowanie znajdzie się w przygotowywanej przez nas książce o historii pałacu Saskiego.

Pierwsze projekty.

Pierwszy dokument, rozpoczynający proces sprzedaży pałacu, to pismo prezydenta Jakuba Ignacego Łaszczyńskiego, który 4 sierpnia 1836 r. w imieniu Urzędu Municypalnego odpowiada na ustną prośbę Jaśnie Wielmożnego Generała Leytnanta Gołowina 1-go, Dyrektora Głównego w Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych, Duchownych i Oświecenia Publicznego (KRSWDiOP). Wraz pismem prezydent Łaszczyński przesłał plan „odbudowania Pawilonów Pałacu Saskiego i zrzucenia środkowej części tego pałacu” oraz plan „sytuacyjny z oznaczeniem murów tychże Pawilonów w stanie dzisiejszym” (niestety plany te, jak zresztą i inne wymieniane w dalszych dokumentach, nie są dołączone do dokumentów). W treści pisma prezydent przedstawił szczegółowe propozycje dotyczące zarówno rozbiórki, odbudowy, jak i sposobu sprzedaży pałacu. Najważniejsze propozycje to:

  1. Koszt rozbiórki środkowej pałacu powinien się zwrócić kupującemu pałac z uzyskanego materiału, z zastrzeżeniem, że wszystkie ozdoby i płyty kamienne (zarówno z wnętrza jak i zewnętrza pałacu) nie staną się własnością kupującego i mają być składowane w wyznaczonym miejscu).
  2. Zobowiązanie kupującego do wywiezienia gruzu, splantowania fundamentów i wybrukowania  własnym materiałem powstałego po rozbiórce placu.
  3. Pozostałe pawilonu pałacu podzielić na trzy odrębne części A, B i C i wystawić na sprzedaż jako oddzielne działki.
  4. Wartość sprzedaży pałacu oszacowano na 135 200 złp., a roczny dochód z czynszu dzierżawnego na 3 144 złp. Wartość sprzedażną pałacu i jego pawilonów oraz wysokość czynszu została ustalona na podstawie dokładnych wyliczeń powierzchni i stanu zabudowy oraz obszary podlegającego sprzedaży. Wyliczenia te zostały dołączone do pisma.
  5. Sprzedaż każdej części pałacu mogłaby się odbyć drogą licytacji lub sprzedaży z wolnej ręki, jeśli oferent zaproponowałby korzystne warunki i właściwy sposób wykorzystania  odbudowanych pawilonów.

Pierwszy tajemniczy kupiec.

Wieść o planach sprzedaży pałacu musiała wyjść poza urzędy, gdyż zanim Gołowin odpowiedział na propozycję Łaszczyńskiego, do Urzędu Municypalnego zgłosił się jeden z miejscowych kapitalistów, który gotów był zakupić i odrestaurować pałac na warunkach podanych powyżej, a jeśli to nie byłoby możliwe, to chciałby zakupić pawilony od strony ulicy Królewskiej, w których po odbudowie ozdobne sklepy, restauracje itp. zakłady dla wygody publicznej pomieszczone były, o czym prezydent informował Gołowina pismem z dnia 20 sierpnia 1836 r. Do pisma dołączony był szkic planu przebudowy, złożony przez tajemniczego kapitalistę. Kim był ów tajemniczy kapitalista? Tego niestety nie wiemy. Możliwe, że tą samą osobą, która również anonimowo zgłaszała chęć zakupu pałacu kilka miesięcy później.

Namiestnikowi Królestwa – Paskiewiczowi – zaproponowany przez „tutejszego kapitalistę” plan przebudowy pałacu nie przypadł do gustu. Zarządził sporządzenie nowego, o czym poinformowano prezydenta Łaszczyńskiego pismem z dnia 24 sierpnia 1836 r.

Nowy plan.

Nowy plan, opracowany przez Adama Idźkowskiego (jak to wynika z późniejszych dokumentów) i zatwierdzony przez namiestnika, został przesłany do Urzędu Municypalnego 5 października 1836 r., wraz z wezwaniem prezydenta do ogłoszenia licytacji na sprzedaż i restauracji pałacu na warunkach przez niego ustalonych, na podstawie tegoż planu. Dopuszczono również możliwość sprzedaży pałacu z wolnej ręki, o ile wcześniej zgłosi się chętny do takiego przedsięwzięcia.

Licytacja ogłoszona.

Informacja o licytacji ustalonej na dzień 17 listopada 1836 r. wraz z podstawowymi warunkami zakupu i odbudowy pałacu pojawiła się w warszawskiej prasie 27 października tegoż roku. Jednocześnie Urząd Municypalny przygotował szczegółowe „warunki do licytacji”, zawarte w 24 paragrafach, które zostały przesłane do KRSWDiOP 31 października.

Czy Żyd może kupić pałac?

Wątpliwość KRSWDiOP wzbudził 20 paragraf warunków do licytacji brzmiący: „Żydzi nie mający przywilejów nabywania dóbr ziemskich lub miejskich, nie będą przypuszczani do licytacji” i dlatego zwróciła się do namiestnika pismem z dnia 9 listopada, w którym czytamy:

„Komisja zaś mając wątpliwość czyli zgadzać się będzie z wolą Waszej Książęcej Mości ażeby Żydom choćby uprzywilejowanych wolno było nabywać i przemieszkiwać w budowlach przy głównym placu i ogrodzie publicznym w środku miasta leżącym, gdzie (…) wystąpień i uroczystości wojskowych dostojne osoby znajdować się zwykły, przed zatwierdzeniem ostatecznym wyżej rzeczonych warunków, ma honor upraszać Waszą Książęcą Mość o decyzję czyli zamieszczony przez Urząd Municypalny warunek ma być utrzymany, lub w razie odrzucenia onego czyli Komisja może zamieścić taki, iżby żadnemu Starozakonnemu bezwarunkowo pałacu Saskiego nabywać i w nim przemieszkiwać nie było wolno.”

Namiestnik zwlekał z decyzją i ostatecznie utrzymał brzmienie paragrafu 20, o czym poinformowano Urząd Municypalny 16 listopada, w przeddzień planowanej licytacji.

Hrabia Potocki wchodzi do gry.

Dwa dni po prasowym ogłoszeniu o licytacji do Urzędu Municypalnego wpłynęła prośba Franciszka hrabiego Potockiego, członka Rady Stanu i Komisji Województwa Mazowieckiego o sprzedanie mu części zabudowań pałacu saskiego od strony pałacu Brühla. Potocki oferował ze tę część 45 000 złp, oraz czynsz roczny 1048 złp. Zobowiązał się również do wyburzenia korpusu głównego pałacu i postawienia na jego miejscu kraty z bramami. Poprzez KRSWDiOP prośba Potockiego trafiła do Paskiewicza, który ją odrzucił, motywując, że nie może być mowy o sprzedaży z wolnej ręki, gdyż licytacja została już ogłoszona, a na dokładkę dotyczy sprzedaży całości pałacu, a nie jego części.

Nieudana licytacja.

W dniu licytacji prezydent Łaszczyński przesłał do KRSWDiOP raport, w którym czytamy m.in.:

„od czasu ogłoszenia licytacji na przedaż i odbudowę Pałacu Saskiego zgłaszało się wiele osób celem powzięcia wiadomości o warunkach i planie wzmiankowanej entrepryzy, do której nawet zdawały się być mającymi chęci konkurentami, w terminie jednakże dzisiejszym nikt nie podał deklaracji. Przyczyną tego o ile z rozmów (…) między przeglądającymi plan zatwierdzony słychać się dało, ma być obawa znacznego kosztu i trudności jakie nabywca ponieść by musiał, bez widoków dla siebie, gdyby mu plan rzeczony wykonać przyszło.”

Jeszcze tego samego dnia, już po terminie licytacji, do Urzędu Municypalnego wpłynęło pismo Karola Mintera, który zaproponował zakup pałacu i odrestaurowania go, ale według własnego planu. Wydaje się, że propozycja ta zainspirowała KRSWDiOP do dalszych działań.

Po pierwsze, 23 listopada Komisja wysłała pismo do Rady Budowniczej, w którym „stosownie do woli JW. Księcia Namiestnika (…) plany przerobić kazała na sposób, iżby te mniej ozdób kosztownych a nieużytecznych miały, a w porządku architektonicznym odpowiadały budowli na przeciwnej stronie placu Saskiego dla Komendanta Placu wystawionej.”

Po drugie, Komisja nakazała Urzędowi Municypalnemu aby „wezwał ochotników z chęcią kupna i odbudowania pałacu zgłaszających się, (…) do podania od siebie projektu planów budowli i warunków pod jakimi główny plan rządu mogą zapewnić, to jest część środkową znieść – plac zabrukować, kratę i bramę żelazną wystawić, a boczne pawilony odbudować i należności skarbowe zapewnić.” Urząd municypalny wysłał więc takie zapytanie do 13 „ochotników”. Lista obejmowała osoby rekrutujące się głównie z zamożnego środowiska bogatych kupców oraz fabrykantów warszawskich. Byli to: Franciszek Potocki, Gerard Witowski, Ludwik Halpert, Jan Lepige, Karol Kurtz, Karol Minter, Wawrzyniec Mikulski, Szańkowski, Pawłowski, Łukasz Jasiński, Ignacy Schulz, Józef Janasz, Leon Loewenberg.

Nowe plany.

Dwudziestego czwartego listopada „Dyrektor Wydziału Przemysłu i Handlu w Radzie Ogólnej Budowniczej prezydujący” wydał pismo okólne do członków Rady informujące, że „plany na restaurację pałacu Saskiego przez budowniczego Idźkowskiego urządzone, przerobione być mają” oraz wezwał panów budowniczych, „aby jak najspieszniej raczyli (…) plany sporządzić, które zaś z nich najbardziej będą odpowiadały celowi, przyjęte i zatwierdzone zostaną.” Dyrektor zaapelował również, aby budowniczy Ritschel „sporządzone przez siebie plany, które nam okazywał, nadesłał.”

Nowi „ochotnicy”.

Na wezwanie Urzędu Municypalnego odpowiedzieli jedynie: bracia Łukasz i Karol Jasińscy, (przedstawiający plan Henryka Marconiego) i Karol Minter z planem opracowanym przez Józefa Lessla. Poza tym zgłosili się starozakonny Abraham Simon Cohen z planem Alfonsa Kropiwnickiego oraz kupiec Jan Skwarcow – z zamiarem przedstawienia własnego planu lub przyjęcia do realizacji planu zaproponowanego przez rząd. Chęć odbudowy pałacu Saskiego zgłosił również, pragnący zachować anonimowość „zamożny tutejszy mieszkaniec” na podstawie wybranego przez Jaśnie Oświeconego Księcia Namiestnika spośród planów dostarczonych przez innych przedsiębiorców. Jak wynika z późniejszych dokumentów owym tajemniczym anonimowym oferentem był Józef Janasz. Dlaczego chciał zachować anonimowość, tego nie wiadomo.

Wraz z deklaracją chęci odbudowy pałacu oferenci podawali na jakich warunkach byliby gotowi podjąć się tego przedsięwzięcia. Omówienie wszystkich ofert zajęłoby zbyt dużo miejsca, dlatego warto jedynie podkreślić, że dla władz do przyjęcia były jedynie oferty Skwarcowa i anonimowego oferenta.

 Brandel lata 90. XIXw.

Konkurs.

Pod przewodnictwem hrabiego Skarbka 20 stycznia 1837 r. zebrała się Rada Ogólna Budownicza, aby ocenić nadesłane przez budowniczych nowe projekty przebudowy pałacu Saskiego. Swoje projekty nadesłali: Antoni Corazzi, Alfons Kropiwnicki, Józef Lessel, Henryk Marconi (dwa) i Wacław Ritschel. Rada w dyskusji oceniła każdy z projektów. Najwięcej uznania uzyskały projekty Marconiego, a jeden z nich został w tajnym głosowaniu uznany za najlepszy. Rada zaopiniowała również jako preferowany wariant planu z kolumnadą zamiast kraty z bramami. Protokół z posiedzenia Rady został przesłany do KRSWDiOP.

Do decyzji namiestnika.

W dniu 8 lutego KRSWDiOP przesłała namiestnikowi szczegółowe informacje o złożonych ofertach oraz decyzję Rady Ogólnej Budowniczej o wyborze projektu Marconiego. Komisja przedstawiła namiestnikowi dwa warianty dalszych działań. Pierwszy – ogłoszenie nowej licytacji  w oparciu o projekt Marconiego i drugi – zaproponowanie realizacji tego projektu anonimowemu przedsiębiorcy, którego oferta była najkorzystniejsza. W zbiorze dokumentów nie ma dokumentu z decyzją namiestnika. Z późniejszych dokumentów wynika, że Paskiewicz jako najlepszy wybrał projekt Ritschla, a nie Marconiego.

Nowy konkurent wchodzi do gry.

Zanim Namiestnik podjął decyzję pojawił się kolejny poważny oferent, kupiec z Rygi Aleksander Leontiew, który w deklaracji z 13 lutego 1837 r. zaproponował wybudowanie w miejscu pałacu Saskiego nowego budynku, w którym pomieściłyby się: hotel, restauracja francuska, handel winny, cukiernia, „gabinet czytania” dzieł w języku rosyjskim, salon mód i galanterii, a nawet sala koncertowa. Oferował za pałac wyższą cenę niż jego konkurenci, stawiał jednak warunek, że budynek powstanie na podstawie projektu przez niego dostarczonego. Mimo poparcia, jakiego udzieliła Leontiewowi KRSWDiOP, Namiestnik odrzucił jego ofertę, nie godząc się na inny projekt. Leontiew 27 marca ponowił swoją ofertę, tym razem przyjmując projekt, który zostanie mu zaproponowany, pod warunkiem, że nie będzie on miał zbyt dużo kosztownych detali fasady. I ta propozycja została przez namiestnika odrzucona.

Trochę dziwne wydaję się brak jakichkolwiek działań KRSWDiOP, poza zajmowaniem się ofertą Leontiewa, w sprawie sprzedaży pałacu Saskiego przez blisko dwa miesiące.

Skwarcow wraca do gry.

Jan Skwarcow wycofał się z rywalizacji, gdy uznał, że jego oferta nie ma szans w konkurencji z anonimowym przedsiębiorcą czy kupcem Leontiewem. Gdy jednak oferta tego ostatniego została odrzucona, a anonimowy konkurent – czyli Józef Janasz, nie mogąc się doczekać decyzji, zainwestował pieniądze gdzie indziej, Skwarcow 5 kwietnia przypomniał KRSWDiOP o swojej ofercie, modyfikując ją jednak, zgadzając się na wpłatę całej sumy od razu, a nie jak w poprzedniej ofercie w formie wieloletniej spłaty. Zastrzegł jednak, że jest gotów wystawić kratę, ale bez kolumn.

Wydaje się, ze w tym momencie Skwarcow był ostatnią deską ratunku. Wycofanie się pozostałych konkurentów stawiało pod znakiem zapytania sprzedaż i przebudowę pałacu. Dlatego też Komisja przystąpiła do negocjacji ze Skwarcowem. Ostatecznie deklaracją z 8 marca zgodził się na wybudowanie pałacu na podstawie wybranego przez namiestnika projektu Ritschla z pewnymi modyfikacjami kolumnady, jednak za zgodą Komisji na zwolnienie go z podatku czynszowego.

Niespodziewany powrót projektu Idźkowskiego.

Trzynastego kwietnia Skwarcow do swojej poprzedniej deklaracji dopisuje „obowiązuję się również przyjąć bezsprzecznie projekt #2 przez budowniczego Idźkowskiego później już złożony, o ile takowy nad pierwszym otrzyma pierwszeństwo.” Ciekawe, kto z Komisji tak mocno popierał Idźkowskiego, że podrzucił Skwarcowowi jego projekt. Dzień później Gołowin przesyła oba projekty i deklarację Skwarcowa do Paskiewicza. Warto zaznaczyć, że projekt Ritschla, ze szczegółowym wyrysem wszystkich elewacji budynku mieścił się na pięciu arkuszach, natomiast projekt Idźkowskiego przedstawiał jedynie front budynku i mieścił się na jednym arkuszu. Był to więc raczej rysunek poglądowy niż prawdziwy plan.

Car wybiera Ritschla.

Ponieważ pałac Saki był budynkiem państwowym, zgodę na jego przebudowę musiał wyrazić sam car. 23 kwietnia Paszkiewicz złożył w Petersburgu pismo wyjaśniające powody przebudowy pałacu wraz z informacją, że pałac zamierza kupić i przebudować kupiec Skwarcow, pod warunkiem, że budynek i plac przekazane mu zostaną dnia 24 czerwca 1837 roku. Do pisma dołączone zostały projekty Ritschla i Idźkowskiego. Car wyraził zgodę na sprzedaż pałacu oraz jego przebudowę w oparciu o projekt Ritschla, co potwierdził własnoręcznym podpisem na arkuszach planu.

Umowa kupna-sprzedaży.

Decyzja cara została przekazana KRSWDiOP w dniu 20 maja 1837, a ta przesłała ją Urzędowi Municypalnemu cztery dni później, nakazując jednocześnie przygotowanie projektu umowy sprzedaży pałacu uwzględniającej ustalenia zawarte w warunkach licytacji i deklaracji Skwarcowa.

Pierwszy projekt umowy przygotowany 17 lipca nie został przez Skwarcowa zaakceptowany. Ostateczny projekt umowy, po uwzględnieniu większości zaproponowanych przez Skwarcowa poprawek, został zatwierdzony przez KRSWDiOP 5 sierpnia. Jednocześnie zatwierdzono zaproponowany przez Urząd Municypalny podział hipoteczny działki.

Po wpłaceniu przez Skwarcowa 25 sierpnia określonej w umowie kwoty 115 200 złp, akt notarialny został podpisany ostatecznie 29 sierpnia 1837 r.

Przekazanie pałacu.

Zgodnie z zatwierdzoną przez cara decyzją o sprzedaży pałacu, powinien on zostać przekazany Skwarcowowi 25 czerwca 1837 roku. Okazało się to jednak niemożliwe. Co więcej mimo podpisania kontraktu 29 sierpnia pałac został przekazany Skwarcowowi dopiero pod koniec listopada! Najtrudniejsze okazało się wyprowadzenie lokatorów pałacu. Poza urzędami wojskowymi mieściły się w nim magazyny, a nawet warsztaty rzemieślnicze. W archiwum znajduje się bogata korespondencja pomiędzy KRSWDiOP, namiestnikiem, Urzędem Municypalnym, władzami wojskowymi i Skwarcowem dotycząca przekazania pałacu. Skwarcowowi utrudniano nawet wprowadzenie własnego stróża do pilnowania, bądź co bądź jego własności.

Za mała działka.

Gdy pod koniec listopada przedstawiciele miasta i wojska przekazywali formalnie działkę ze starym pałacem, okazało się, że budynki zaprojektowane przez Ritschla, a zatwierdzone przez Najjaśniejszego Pana, nie zmieszczą się na wytyczonej działce! Dlatego też Skwarcow wystąpił z żądaniem, że jeśli ma zbudować budynki zgodnie z zatwierdzonym planem, to muszą mu być przyznane: podwórko pomiędzy pałacem Saskim a pałacem Bruhla i fragment działki od strony ul. Królewskiej należący do Lessla. Poza tym należy nakazać Lesslowi, aby dachy od strony przyszłego budynku tak przerobił, żeby woda nie spływała na nowe domy.

Po wielomiesięcznych uzgodnieniach i sporządzeniu nowych planów sytuacyjnych, ostateczna decyzja, zatwierdzona przez  namiestnika, została podjęta 16 marca. Na mocy decyzji namiestnika połowa podwórka od strony pałacu Bruhla została przyznana Skwarcowowi, jak również kawałek działki należącej do Lessla. Namiestnik zgodził się również na przesunięcie skrzydeł budynków o 10 łokci. Formę rekompensaty dla Lessla za zabrany grunt miał ustalić Urząd Municypalny. Skwarcowa zobowiązano do przedstawienia do zatwierdzenia projektów wnętrz budynków. Powołano również komitet, który miał nadzorować, aby budowa została wykonana zgodnie z zatwierdzonym projektem Ritschla. Komitet tworzyli: autor projektu, Ritschel oraz Corazzi. Z ramienia miasta budowę nadzorował budowniczy miejski Kropiwnicki. W decyzjach KRSWDiOP napisano również, że nowe budynki nie mogą naruszać pałacu Bruhla. Jak to jednak widać na przedwojennych zdjęciach nowy budynek „wciął się” w lewe skrzydło pałacu. No cóż, zatwierdzony przez Najjaśniejszego projekt był święty!

Nierozwiązana zagadka.

Przejrzane przez nas dokumenty nie pozwoliły na rozwiązanie zagadki, dlaczego w literaturze za autora przebudowy pałacu podaje się Adama Idźkowskiego, a nie Wacława Ritschla. Potwierdzają jedynie, że to właśnie projekt Ritschla został wybrany przez cara, wpisany zarówno do aktu kupna jak i ksiąg hipotecznych. Na dokładkę opis projektu Ritschla w protokole komisji konkursowej: neogotycka elewacja skrzydeł od strony ogrodu, kolumnada na arkadach oraz wjazdy na wewnętrzne podwórka, zgadzają się z obrazem domów Skwarcowa znanych z fotografii. Dlaczego w swoim dziele  „Plany Budowli… w Rozmaitych Stylach Architektury” wydanym w Warszawie w 1843 roku Idźkowski podaje siebie jako autora przebudowy? Dlaczego informację tę powtarza Sobieszczański w „Wiadomościach Historycznych o Sztukach Pięknych w Dawnej Polsce” wydanej w 1848 r.? Dlaczego Ritschel nie zaprotestował?

Może rozwiązanie tej zagadki znajdziemy w pozostałych dokumentach w Archiwum Akt Dawnych.

Marta Szczeblewska-Korkus, Krzysztof Jaszczyński

Warszawa, 20.03.2014