Pomimo wieloletniej odbudowy stolicy ze zniszczeń wojennych, plac Piłsudskiego po dziś dzień sprawia wrażenie niedokończonego. Nic dziwnego, skoro swój wygląd w dużej mierze zawdzięcza przypadkowi, a konkretnie niemocy i opieszałości inwestora – na początku państwowego, później samorządowego. Na jego odbudowę odbyło się w ciągu ostatnich ponad sześciu dekad sześć konkursów, z których żaden nie doczekał się pełnej, a większość nawet częściowej realizacji.

Pomnik-ruina

Kiedy w maju 1945 r. pierwsze ekipy odgruzowujące Warszawę wchodziły na teren placu Piłsudskiego, wokoło rozciągało się morze ruin. Mury hotelu Europejskiego stały wypalone, po północnej stronie sterczały resztki kamienic, a w miejscu pałacu Saskiego i pałacu Brühla leżały hałdy gruzu. Najwięcej szczęścia miała pobliska Zachęta i gmach Sądów Wojskowych, który spośród budynków położonych bezpośrednio przy placu był zniszczony najmniej. Jeszcze tego samego roku zapadła decyzja o odbudowie Grobu Nieznanego Żołnierza, której projekt wykonał Zygmunt Stępiński. W głównej mierze prace polegały na konserwacji zachowanej części pomnika i rekonstrukcji detali, które zostały uszkodzone (tralki, płyty pamiątkowe, ozdobne kraty). Efekt prac – pomnik-ruina – gotowy był już na wiosnę 1946 r., w pierwszą rocznicę zakończenia wojny.

Pierwszy konkurs

Zaledwie rok później, w 1947 r., ogłoszono pierwszy w powojennej Warszawie konkurs architektoniczno-urbanistyczny na projekt odbudowy przemianowanego już placu Zwycięstwa. Konkurs miał charakter zamknięty i wpłynęło na niego siedem prac. Jego założenia pozostawiały architektom dosyć dużą swobodę – zastrzeżono jednak konieczność zachowania hotelu Europejskiego, gmachów b. Sądów Wojskowych i Komendy Miasta, „Domu bez kantów”, pałaców Potockich i Raczyńskich oraz frontowej elewacji pałacu Kronenberga. W skład sądu konkursowego weszli znakomici architekci II RP, m.in. Stanisław Brukalski, Jan Koszyc-Witkiewicz i Zygmunt Skibniewski. Żaden z siedmiu projektów nie zakładał odbudowy pałacu Saskiego, a w sześciu chciano nawet rozbiórki zachowanych arkad Grobu Nieznanego Żołnierza! Z kolei w pięciu proponowano odbudowę pałacu Brühla w wersji bez skrzydeł bocznych (nawiązanie do założeń pałacu Ossolińskich, sprzed saskiej przebudowy).

Konkurs wygrał projekt Bohdana Pniewskiego, jednego z najwybitniejszych architektów zarówno przed- jak i powojennej Polski. Autor nie przewidywał odbudowy pałacu Saskiego, zaproponował za to rekonstrukcję kolumnady Adama Idźkowskiego (autora XIX-wiecznej klasycystycznej przebudowy), jako elementu wolnostojącego oraz powtórzenie go w sposób symetryczny, prostopadle do oryginału od strony północnej i południowej. Projekt Pniewskiego zakładał za to odbudowę pałacu Kronenberga oraz pałacu Brühla (architekt był autorem jego przedwojennej przebudowy) z przeznaczeniem na salę koncertową. Zrezygnowano w nim z bocznych skrzydeł, w zamian pałac okolono ozdobnym ogrodzeniem z reprezentacyjną bramą w tym samym miejscu co przed wojną. W rezultacie decyzji jury wykonanie ostatecznego projektu zagospodarowania placu Zwycięstwa powierzono Pniewskiemu. Nowy projekt realizacyjny został przedstawiony do zatwierdzenia w 1948 r. Nie różnił się wiele od konkursowego – oprócz odbudowy hotelu Europejskiego, pałacu Kronenberga i pałacu Brühla oraz budowy nowych budynków biurowych w miejscu kamienic, nadal przewidywał rekonstrukcję kolumnady pałacu Saskiego, jednak w zmienionej formie.

Zdecydowano się na jedną kolumnadę w miejscu przedwojennej, ale nie w porządku korynckim, lecz jońskim. Dla podkreślenia wagi tego obiektu, Pniewski korzystając z różnicy w poziomie gruntu pomiędzy wschodnią a zachodnią stroną placu, zaprojektował na całej jego długości monumentalne schody, które wynosiły nową kolumnadę Grobu Nieznanego Żołnierza (bo tak ją wtedy nazwano) ponad otoczenie. Chociaż prace budowlane rozpoczęto jeszcze tego samego roku, szybko zostały przerwane, z powodu zmiany kierownictwa MON, które było głównym inwestorem. Nowe władze resortu ostatecznie przekreśliły realizację zwycięskiego projektu. Powodem były trudności finansowe oraz negatywne nastawienie do pomysłu koncentracji budynków wojskowych w jednym rejonie miasta.

 

Zabytkowicze forsują historyzm

W 1950 r. powstał kolejny projekt odbudowy placu. Tym razem jego wykonanie zlecono warszawskiemu Urzędowi Konserwatorskiemu, grupie tzw. zabytkowiczów (architektów-konserwatorów, forsujących rekonstrukcje i historyzm przy odbudowie Warszawy) pod kierunkiem Piotra Biegańskiego. W projekcie nawiązywano ściśle do historycznej kompozycji placu. Przewidywano rekonstrukcję pałacu Brühla, natomiast w miejscu pałacu Saskiego chciano zbudować budynek biurowy, ściśle nawiązujący do pałacu kształtem i szatą architektoniczną, odtwarzając przy tym potężną kolumnadę. Projekt zakładał również powstanie dwóch pawilonów kolumnowych w miejscu rozebranych jeszcze w XIX w. oficyn pałacu Saskiego, flankujących plac od północy i południa.

Pniewski grzebie pałace

Również i tych planów nie udało się wprowadzić w życie. Dwa lata później, w 1952 r.,  rozpisany został zamknięty konkurs na odbudowę gmachu Teatru Wielkiego, w którym zawarto zapis, umożliwiający „opracowanie szkicu koncepcyjnego placu Zwycięstwa”. Wiązało się to z planami znacznej rozbudowy budynku opery, która miała uzyskać nowe skrzydło od strony placu. Te wytyczne przekreślały projekty wypracowane w latach poprzednich i kazały na nowo rozpatrywać przestrzeń w tej części Warszawy. Biegański ponownie zaproponował konserwatywną wizję placu z budynkiem nawiązującym do pałacu Saskiego oraz rekonstrukcję pałacu Brühla. Wygrała jednak praca B. Pniewskiego, który tym razem zaproponował wręcz rewolucyjne zmiany w stosunku do swoich poprzednich projektów. Nie tylko odrzucił w nim odbudowę pałacu Brühla i kolumnady Idźkowskiego, ale nawet zakładał wyburzenie ocalałych arkad Grobu Nieznanego Żołnierza (!) i pałacu Kronenberga (co w odniesieniu do gmachu bankiera dopełniło się dekadę później). Całe szczęście, jak wszystkie poprzednie koncepcje, ta również nie została w pełni ziszczona.

Socrealistyczne wizje

Był to ostatni konkurs na odbudowę placu Zwycięstwa w dobie socrealizmu. Projekt Pniewskiego nie został skierowany do realizacji, ale w pracowniach urbanistycznych wciąż trwały prace studialne nad koncepcjami zagospodarowania tego rejonu.

Jakie wizje mieli socrealistyczni planiści? Można się ich domyślać z wielu szkicowych wizualizacji odbudowy Warszawy, jakie pojawiały się w książkach oraz w stołecznych gazetach i czasopismach, które żywo interesowały się tym tematem. I tak w publikacji pt.: „Architektura zespołów śródmiejskich i problemy dziedzictwa” Edmunda Goldzamta z 1956r. znajdujemy szkic autorstwa Henryka Dąbrowskiego, przedstawiający socrealistyczną wizję warszawskiego śródmieścia, na którym dopatrzyć się można sylwety pałacu Saskiego. Architekci z grona zwolenników socrealizmu byli na ogół pozytywnie nastawieni do odbudowy monumentalnego, klasycystycznego gmachu. W tej samej książce autor rozpisuje się nad wysoką wartością architektoniczną i urbanistyczną pałacu, nazywając go „dorobkiem nowożytnej i mistrzowskiej kompozycji Osi Saskiej z połowy XIX wieku” oraz „pożyteczną i cenną ozdobą Warszawy”.

Po czwarte: modernizm

Zerwanie z socrealizmem i przejście na modernizm w 1956 r. wpłynęło także na odejście od rekonstrukcji oraz tradycyjnych form historycznych w architekturze i urbanistyce. Tym samym plany odbudowy pałaców Saskiego i Brühla, jak i wielu innych warszawskich zabytków, zostały przekreślone.

W kolejnym, już czwartym, konkursie na projekt zagospodarowania przestrzennego placu Zwycięstwa i Osi Saskiej w 1964 r., pojawiały się już wyłącznie wizje modernistyczne. Wiele z nich przewidywało chaotyczną zabudowę punktową, z wielokondygnacyjnymi szafami mieszkalnymi lub biurowymi. Na szczęście dla Warszawy, jury obradowało pod przewodnictwem wybitnego architekta i konserwatora zabytków Jana Zachwatowicza, który nie dopuścił do wygrania żadnej z tego typu prac. Ostatecznie zwyciężyła bardzo zachowawcza, jak na ówczesne trendy praca, autorstwa Jerzego Czyża, Jana Furmana, Jana Józefowicza i Andrzeja Skopińskiego. Przewidywała ona w miejscu po wyburzonym pałacu Saskim budowę Muzeum Walk Rewolucyjnych i Wyzwoleńczych, którego pawilony okalałyby Grób Nieznanego Żołnierza i tworzyły z nim jeden zespół architektoniczny. Oszczędna polityka Władysława Gomułki i jego polityczne porażki, szczęśliwie uniemożliwiły realizację projektu, pozostawiającym tym samym temat zabudowy zachodniej pierzei placu otwartym.

Zielone światło dla Saskiego

Chociaż lata 70. upływały nadal pod znakiem modernizmu, to na Zachodzie nieśmiało zaczął się przebijać nowy nurt – postmodernizm, który wprowadzał w architekturze wątki historyczne. W Polsce zmiana władzy w kierownictwie PZPR przyniosła zielone światło dla rekonstrukcji zabytków. W Warszawie objęły przede wszystkim odbudowę Zamku Królewskiego i Zamku Ujazdowskiego. Przyzwolenie na rekonstrukcje udzieliło się także organizatorom konkursu na zagospodarowanie placu Zwycięstwa z 1972 r. W jego regulaminie zapisano: „W części programowej może być rozważana również możliwość rekonstrukcji nie istniejących dziś zespołów zabytkowych (m.in. siedziby dawnego Sztabu Generalnego)”. Taki zapis miał odzwierciedlenie w wynikach konkursu – zwyciężyła praca, która zakładała dość ciekawe rozwiązanie.

Architekci Bohdan Gniewiewski i Bolesław Kosecki zaproponowali rekonstrukcję przedwojennej kolumnady pałacu Saskiego, która spięłaby dwa skrzydła gmachu Muzeum Walk Rewolucyjnych i Wyzwoleńczych, utrzymane w konwencji klasycystycznej. Jury swoją decyzję o przyznaniu nagrody argumentowało „oparciem kompozycji przestrzennej placu o zasadę układu historycznego” oraz zaprojektowaniem po stronie zachodniej „budynku muzeum o architekturze Idźkowskiego”. Ten niezwykły jak na lata 70. i ówczesne realia projekt, tak jak wszystkie poprzednie, nigdy nie doczekał się realizacji.

To był już ostatni w epoce PRL konkurs za zagospodarowanie placu Zwycięstwa. Urzędnicza niemoc, brak funduszy i apatia towarzysząca wprowadzaniu w życie wyników wszelkich konkursów architektonicznych i urbanistycznych, ale także brak woli politycznej, uniemożliwiły realizację któregokolwiek z projektów.

W wolnej Polsce chcą pałacu

Sprawa odbudowy pałacu Saskiego jednak nigdy nie ucichła. Tuż po upadku komunizmu w Polsce, już na początku lat 90., pojawiły się kolejne pomysły jego rekonstrukcji. W 1998 r. powstał też projekt rewaloryzacji Ogrodu Saskiego, którego program i realizację warunkowała odbudowa pałaców Saskiego i Brühla. Wciąż jednak odsuwano ją w przyszłość, argumentując to pilniejszymi potrzebami zapóźnionej w rozwoju stolicy.

Na poważnie prace nad odbudową zostały powzięte w 2004 r., za czasów warszawskiej prezydentury Lecha Kaczyńskiego, której był gorącym orędownikiem. Wtedy też ogłoszono konkurs architektoniczny – już nie na zagospodarowanie placu Piłsudskiego, ale na formę odbudowy pałaców. Pomimo wielu różnych, nierzadko kontrowersyjnych projektów, zwyciężył koncept pracowni architektonicznej „Projekt”, zakładający wierną rekonstrukcję stanu z 1939 r. Dopuszczono natomiast nowoczesną formę w przypadku kamienic od ul. Królewskiej, których przywrócenia nie przewidywano wcześniej w żadnym z powojennych planów zagospodarowania placu.

Piwnice niezgody

W 2006 r. rozpoczęły się prace przygotowawcze do odbudowy pałacu Saskiego, poprzedzone badaniami archeologicznymi. W ich trakcie odsłonięto oryginalne pałacowe fundamenty, które po medialnej batalii w obronie przed ich rozbiórką, paradoksalnie stały się gwoździem do trumny całej inwestycji. Wpisanie części piwnic do rejestru zabytków w 2007 r. pociągnęło za sobą wzrost kosztów budowy, co zakończyło się polubownym rozwiązaniem umowy pomiędzy miastem a wykonawcą robót. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, argumentując sytuację kryzysem gospodarczym, odsunęła rekonstrukcję pałaców na bliżej nieokreśloną przyszłość. Pomimo obietnicy powrotu do odbudowy, do dziś nic nie zrobiono w tej kwestii, nie zapisano jej nawet w wieloletnich planach inwestycyjnych Warszawy.

Ten ostatni epizod kończy całą niepomyślną serię prób odbudowy zachodniej pierzei placu Piłsudskiego. We wszystkich przypadkach najczęściej brakowało jednego, kluczowego czynnika – politycznej woli doprowadzenia inwestycji do końca. W rezultacie współczesny kształt Grobu Nieznanego Żołnierza – obok symbolu poświęcenia i walki o niepodległość – stał się też wykutym przez hitlerowców pomnikiem zniszczenia Warszawy, a także powojennej nieudolności jej wszystkich dotychczasowych władz.

Obecny powrót idei odbudowy pałacu Saskiego jest siódmym podejściem do tematu. A siódemka to szczęśliwa cyfra…

Michał Nitychoruk

Bibliografia:
1. Z. Stępiński, Siedem Placów Warszawy, Warszawa 1988
2. E. Goldzamt, Architektura zespołów śródmiejskich i problemy dziedzictwa, Warszawa 1956
3. „Architektura”, Nr 8/9, Warszawa 1948
4. „Architektura”, Nr 1, Warszawa 1952
5. „Architektura”, Nr 1, Warszawa 1965
6. „Kronika Warszawy”, Nr 1-2, Warszawa 1999
7. http://www.um.warszawa.pl/aktualnosci/konkurs-na-odbudowę-pałaców-saskiego-i-brühla